Dziś gościnny wpis na blogu. Zaprosiliśmy panią Olę do naszego Salonu, aby przyjrzała się jak pracujemy, co robimy i zobaczyła, dlaczego nie jesteśmy „zwykłym” salonem fryzjerskim.
Zawsze myślałam, że moje włosy są zdrowe. Codzienne mycie, pielęgnacja, regularne podcinanie końcówek… Wydawało mi się, że robię wszystko, aby właściwie dbać o swoje włosy. Tym większe było moje zdziwienie po wizycie w Salonie Cesare.
Salon fryzjerski kojarzył mi się dotychczas z 15-minutową, przymusową wizytą, którą musiałam odbyć raz w miesiącu, aby podciąć zniszczone końcówki. Kiedy tylko przekroczyłam próg Salonu Cesare pouczyłam, że to miejsce jest inne. Surowy, ale bardzo nowoczesny wystrój połączony z gwarem rozmów i cichą muzyką, stwarza klimatyczny nastrój, który wciągnął mnie od pierwszej chwili.
Kiedy zostałam zaproszona na fotel, przemiła pani Ania dokładnie obejrzała moje włosy i ustaliła plan działania. Pani Ania opowiedziała mi co będzie robić i dlaczego zdecydowała się na wybór właśnie takich kosmetyków. Rozpoczęłyśmy od mycia głowy szamponem detoksykującym. Dokładny masaż skóry głowy pozwolił oczyścić skórę i przygotować ją na dalsze zabiegi. Następnie pani Ania nałożyła szampon i odżywkę, wybrane specjalnie dla potrzeb moich włosów i skóry głowy oraz delikatnie osuszyła włosy.
Kolejnym zabiegiem, jakiemu zostały poddane moje włosy, był Steam Pod. O samym zabiegu i jego efektach opowiem w kolejnym wpisie. Na razie zdradzę tylko tyle, że rezultaty przerosły moje najśmielsze oczekiwania. Czy Salon Cesare to miejsce „inne niż wszystkie”? Zdecydowanie tak. Zdziwiło mnie indywidualne podejście do klienta i dbałość o każdy szczegół wykonywanych usług. Salon Cesare to hair spa, w którym możemy się zrelaksować, odpocząć i oddać nasze włosy w ręce profesjonalistów. Spędziłam w Salonie 2 godziny, a kiedy wyszłam, mogłam się cieszyć zdrowymi, odżywionymi włosami i poczuciem miło spędzonego popołudnia.